wtorek, 26 listopada 2013

MOPS puka tylko raz



Pewnego dżdżystego listopadowego popołudnia Ryś ponownie postanowił wystawić matkę na ciężką próbę. No nie był chłopak w szampańskim nastroju. Może kwestia aury? Wszak nie nastrajała pozytywnie i miała zmienić się dopiero za jakieś pół roku. Najgorsze, że Ryszard nie chciał zdradzić przyczyny swojego złego samopoczucia. Matce pozostały tylko domysły. A ponieważ jej uszy odbierały każdy jęk i stęk wydobywający się z małych zdrowych płucek od 2 godzin nazbyt dokładnie, w końcu nie wytrzymała. Puściła wiązankę niegodną szanującej się Matki Polki. Ryś nieoczekiwanie zaczął śmiać się w głos, humor mu się wyraźnie poprawił, najwidoczniej woli matkę w ostrzejszej wersji. Wtem rozległo się pukanie do drzwi. Ponieważ Halinka nikogo nie zapraszała, postanowiła zignorować pukanie. Nie bez znaczenia była też niezbyt staranna fryzura na jej głowie. Niedoszły gość był jednak nieustępliwy i postanowił użyć dzwonka. 

Do diaska, kogo licho niesie? – pomyślała Halinka i z niemowlakiem na rękach podreptała do drzwi.

- Dzień dobry, usłyszałyśmy płacz dziecka, czy wszystko jest w porządku? – Zapytała życzliwa kobieta w średnim wieku i średniej fryzurze (ale wciąż lepszej od Halinki)
- W jak najlepszym, dziękuję – za nieoczekiwane zainteresowanie podziękowała Halinka
- To dobrze (dobroduszny uśmiech). Zachęcam do lektury i dyskusji. No i proszę - wyciągnęła rękę z kolorową broszurką.

Jehowi…

Ło matko, toć te babki musiały stać pod drzwiami od jakiś 5 minut, skoro twierdziły, że słyszały płacz dziecka. No i niewątpliwie słyszały też matczyny monolog – zaśmiała się w duszy Halinka.
I zaczęła podejrzewać, że następnym niezapowiedzianym gościem będzie biurokrata z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytałeś już?