środa, 2 kwietnia 2014

Achtung!

W internetach grasują nędzne podróby minky. Z całych sił próbują kusić swoją ubogą paletą barw, ich kolory można policzyć na palcach jednej ręki. Próżno szukać wśród nich takich odcieni jak sławne watermelon lub raspberry.  Z pozoru wszystko wydaje się być ok, co więcej mamy wrażenie, że trafiliśmy na promocję życia.

Hola, hola - musicie widzieć, że zdjęcie Wam prawdy nie powie. Te zdradzieckie falsyfikaty swoje prawdziwe oblicze ujawniają dopiero przy kontakcie bezpośrednim - kto miał wątpliwą przyjemność pogłaskać podróbę, ten wie o co chodzi (ja miałam - wrrr). Jednak najgorszy scenariusz ziszcza się już po pierwszym praniu naszego ukochanego minky-uszytka. Właściwie sprawę obrazuje proste równanie:

podróba minky + pralka = ostateczne unicestwienie

Jedyny plus tego niefortunnego splotu wydarzeń jest taki, że zyskaliśmy nową szmatę do podłogi. Przy wiosennych porządkach będzie jak znalazł.

Poniżej surowe zdjęcia obnażające smutną prawdę: minky vs podróba:



A więc strzeżcie się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytałeś już?