środa, 4 grudnia 2013

Trafiło się ślepej kurze ziarno



Czy nie wspominałam ostatnio, że grudzień będzie w dechę?

Szczerze mówiąc miałam na myśli cały ten przedświąteczny klimat, na który składa się szycie choinkowych ozdób, pieczenie pierników, jarmarki bożonarodzeniowe, pierwszy prawdziwy śnieg (bo tego błota co padało z nieba w listopadzie śniegiem nazwać nie można) i masa innych przyjemnych rytuałów.

I co? Ledwo się grudzień rozpoczął, a tu petarda. 

Rita Michelle do mnie napisała. Nie znam człowieka, ale co tam, przeczytać wiadomość można.

Mail zaczyna się od smutnej informacji - mąż pani Rity zginął w wypadku samochodowym. No nieciekawie. Ale, ale!:
„Kiedy mój mąż żyje on złożony sumę € 2.700.000.00 (dwa miliony 700 tysięcy euro ) w banku. Potrzebuję kogoś bardzo uczciwy i pobożny i organizacji , które mogą korzystać z tych środków na dzieło Boże. Mój zmarły mąż uczył, że fundusz ten powinien być stosowany w celach charytatywnych, takich jak budowanie szkół ,domów sierocińców, szpitali itp.”

Bez dwóch zdań, Rita miała nosa do kogo napisać.

Wystarczy, że odeślę maila z podstawowymi informacjami o swojej skromnej osobie, a Rita poda jej „kontakt wraz z Bankiem” . Wystawi również „list organu, który pokaże aktualny beneficjenta tych środków”.
Nie ma tylko pewności, czy po otrzymaniu przelewu nie odezwie się we mnie próżna i zła natura. Może zdarzyć się, że tylko część kwoty zostanie przeznaczona na cele charytatywne, za to Ryś dowie się co kryje się pod hasłem „święta na bogato”.

I tak oto grudzień rozpoczął się zagwozdką. Pewnie jeszcze długo przyjdzie mi się głowić, czy wrzucić w hipermarkecie kaszę, makaron i konserwy rybne do koszyka oblężonego przez harcerzy, czy dzięki pokaźnemu zastrzykowi gotówki budować od razu szpitale i sierocińce.

P.S. Recenzja ośrodka wypoczynkowego ze zdjęcia poniżej już wkrótce - o ile mają tam wi-fi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czytałeś już?